„Praca nad krążkiem, tekstami, trwała dwa lata i
myślę, że udało mi się zawrzeć na niej jeszcze więcej emocji i dojrzałości niż
na solowym debiucie sprzed prawie czterech lat. Ta płyta to spełnienie wielu
moich muzycznych marzeń".
Tymi
słowami Ania Wyszkoni, która przez wielu kojarzona jest z jej macierzystym
zespołem, czyli grupą Łzy zachęca do tego, aby chwycić ją za rękę i po
raz kolejny dać się wprowadzić do jej świata- świata dźwięków, instrumentów,
melodii. Jej muzyczne horyzonty są teraz zupełnie inne niż wtedy, gdy śpiewała
słynne "Oczy szeroko zamknięte". Grubą kreską odcina to, co było na
początku wokalnej drogi. Postawiła na karierę solową i zaprezentowanie
słuchaczom takiego materiału, który jest zgodny z nią samą i zarazem może nie
zaskakujący, ale na pewno intrygujący jej fanów
i nie tylko.
"Życie
jest w porządku”, bo taki tytuł nosi druga płyta artystki z Tworkowa to
11 kompozycji, które zostały stworzone przez naprawdę zacną grupę świetnych
pomocników. Do współpracy nad płytą Ania zaprosiła producenta Bogdana
Kondrackiego, który wspierał także inne polskie gwiazdy. Muzykę poza samą
wokalistką napisali również: lider zespołu Wilki Robert Gawliński (singiel
"Dźwięki nocy), Ania Dąbrowska ( „Powietrze”) czy zmarły niedawno
Marek Jackowski (singiel „Zapytaj mnie o to kochany”). Teksty
układała nie tylko Ania. Pomagały jej Karolina Kozak, wspomniana już
wcześniej Dąbrowska oraz Olga Jackowska pseudonim Kora. Taki zestaw
nazwisk to może nie od razu gwarancja sukcesu, bo w muzyce niczego nie można
przewidzieć. Niemniej jednak jest to zapowiedź albumu na wysokim poziomie. I
taka ta płyta jest dopracowana, przemyślana, liryczna, ale też różnorodna.
Oprócz nastrojowo klimatycznych ballad, w których moim zdaniem piosenkarka
wypada najlepiej na krążku usłyszymy też kilka trochę mocniejszych
utworów. Jednak mimo wszystko dominują te pierwsze. O czym są? O,
życiowym spełnieniu, samotności, szczęściu, ale przede wszystkim o
miłości, która dodaje skrzydeł. To swego rodzaju opowieść kobiety,
spełnionej, mającej wszystko, czego jej do szczęścia potrzeba. Każda
kolejna piosenka opowiada jakoś historię. Aby dowiedzieć się, o co tak
naprawdę chodzi potrzeba chwili skupienia, wsłuchania w tekst danego utworu.
Tam gdzieś między następującymi po sobie dźwiękami ukryte jest to, co
najważniejsze istota piosenki.
Wspomniałam
też o różnorodności. Widać ją przy doborze instrumentów. W tle usłyszeć możemy
zarówno fortepian, skrzypce, a nawet trąbkę. Może nie ma tam „pewniaków
na przebój”, kompozycji, które na sto procent podbiją radiowe listy
hitów. Mam wrażenie, że nie to było celem Ani. Stworzyła płytę
melancholijną i na swój sposób magiczną. Zawarte na niej utwory niosą ze
sobą dużo ciepła. Wokalistka śpiewając prowadzi słuchaczy przez wszystkie
komnaty swojego muzycznego pałacu. Jej głos sprawia, że dla mnie osobiście
słuchanie tej płyty to była prawdziwa muzyczna uczta. Wokalistka w
wywiadach podkreśla, że każdy ma prawo do tego, aby odebrać ten album inaczej.
Każdy podczas słuchania znajduje swój własny klucz interpretacyjny.
Artystka przekazuje różnorodne emocje i śpiewa sercem. Za należą się jej brawa,
bo chyba nie każdy wokalista / wokalistka posiada takie
umiejętności. W piosenkach słychać i czuć tę nutkę romantyzmu,
kobiecej wrażliwości. Czy nawet nostalgii? Płyta dobra nawet bardzo
dobra. Godna polecenia i posłuchania.
Źródło
cytatu:
Tekst stanowi oficjalną recenzję dla magazynu internetowego "Debiutex" i został opublikowany również tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku Witaj na blogu O muzyce słów kilka. Dziękuję, że tu zajrzałeś i przeczytałeś to, co dla Ciebie napisałam. Jeśli masz ochotę i czas zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Anne 18.