14 mar 2012

Florence and the Machine - informacje o zespole + recenzja najnowszej płyty.

 .Florence to Florence Welch, Machine to Robert Ackroyd, Christopher Lloyd Hayden, Isabella Summers i Tom Monger (wcześniej także Devonte Hynes). Razem zbudowali zespół, który potrafi tworzyć świeżą, różnorodną i nieszablonową muzykę. Każda piosenka to krótka historia pełna metafor i niecodziennych muzycznych zwrotów akcji: od soulowych wstępów po rockowe finały. W 2008 r. wydają EP-kę pt. „A Lot of Love. A Lot of Blood” oraz dwa single - „Kiss with a Fist” i „Dog Days Are Over”. W lipcu 2009 roku na rynku ukazuje się debiutancka płyta pt. „Lungs”, która dociera do 2. miejsca brytyjskiej listy bestsellerów. Płytę promuje singiel „Rabbit Heart (Raise It Up)”.  . Dwa lata później ma miejsce premiera drugiego krążka.
 

Data premiery 28 .10 2011. 
 
Wielokrotnie słyszałam opinie, że debiutanckie krążki zawsze są tymi najlepszymi. Każdy kolejny jest tylko gorszy. Mit ten obala najnowszy album grupy Florence + The Machine.
„Ceremonials” to płyta z pogranicza popu, rocka oraz soulu. Zawiera 12 bardzo dobrych, ale mało „radiowych” kompozycji. W krążek należy się dobrze wsłuchać. Tylko wtedy  będziemy w stanie go w pełni zrozumieć. Raczej nie spodoba się on tym, którzy słuchają na co dzień tylko i wyłącznie hitów proponowanych rozgłośnie radiowe. Jednak słuchacze lubiący także bardziej ambitną muzykę, nawet bez promowania jej w mediach, będą wiedzieli gdzie szukać. O czym śpiewa wokalistka? Tematyka tekstów jest różnorodna. Jednak motyw przewodni to cierpienie, tęsknota i miłość. Język jest bardzo zmetaforyzowany i poetycki.  Pomimo tego, wszystko wydaje się być naturalne i autentyczne. Każdy numer ma swój urok, coś co przyciąga i intryguje. Dlatego trudno jest wybrać jeden i powiedzieć „To najlepsza piosenka”. Piosenki niosą ze sobą różne emocje, ale w każdej odnajdziemy przesłanie. Trzeba jednak umieć je właściwie odczytać. Plusem albumu jest nie tylko ogromna różnorodność, ale również sama jego oprawa. Muzyka bardzo klimatyczna, instrumenty idealnie dobrane. Niczego nie jest za dużo ani zbyt mało. Dzięki temu płyty słucha się z ogromną przyjemnością. Za brzmienie odpowiada człowiek, którzy wyprodukował jeden
z największych hitów Adele czyli "Rolling In The Deep”. Paul Epworth pracował
z wokalistką, także podczas tworzenia jej debiutanckiego albumu. Florence łączy ze sobą instrumenty z  dwóch różnych biegunów. Robi to w sposób wyjątkowy, ponieważ choć dźwięki harfy przeplatają się z perkusją,  nadal wszystko pozostaje spójne. Nie znajdziemy tu luk ani niepotrzebnych ozdobników.
Wcześniejsza płyta była subtelna. nastrojowa i delikatna. Ta natomiast jest zdecydowanie bardziej elegancka i podniosła. Trochę mrocznych klimatów, inspiracje muzyką gospel, obecność pianinia czy kwartetu smyczkowego. To wszystko powoduje, iż płytę możemy określić jednym słowem - fantastyczna. Dodatkowym atutem jest mocny charakterystyczny głos Brytyjki, który mnie osobiście urzeka. Dziewczyna ma niesamowite możliwości  wokalne i ogromną skalę głosu. Jest jak kameleon. Potrafi zaśpiewać niczym soulowa artystka z wieloletnim doświadczeniem, ale też być piosenkarką disco.  
Materiał ten spodoba się nawet najbardziej wymagającym słuchaczom. Jest tu wszystko, co powien mieć krążek, aby znaleźć się na szczytach światowych list. Mamy dobre teksty, świetne aranżacje i wpadające w ucho melodie. Wokalne artystki jest.
Co o swoim „dziecku” mówi sama zainteresowana?
„Wiedziałam jak wiele ludzi czeka na tę płytę.” „Usiłowałam nagrać materiał, który sama chciałabym usłyszeć. Dramatyczne, potężne, a jednocześnie nieco przerażające brzmienie.” „Chciałam, żeby efekt był powalający”.
 Krążek jest gratką dla fanów, do których ja także się zaliczam, chociaz odkryłam zespół stosunkowo niedawno.
Moją recenzje zakończę cytatem, który znalazłam w jednym z komentarzy na portalu Last Fm. “Lungs were like spring morning, fresh and young. Ceremonials are like summer night, magical, mysterious. (Lungs było jak wiosenny poranek , świeże i młodzieńcze. Ceremonials jest jak letnia noc, magiczne i tajemnicze”.

5 komentarzy:

  1. Trafiłaś w sedno :) mój ukochany zespół :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam kilka ich piosenek i mi sie podobaly, chociaz to nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna recenzja :)
    zapraszam na dalsze rozdziały: http://pleindecourage.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. To mój ulubiony zespół :) Najbardziej lubię Dog days are over i what the water give me.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku Witaj na blogu O muzyce słów kilka. Dziękuję, że tu zajrzałeś i przeczytałeś to, co dla Ciebie napisałam. Jeśli masz ochotę i czas zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Anne 18.