.Florence to Florence Welch, Machine to Robert Ackroyd, Christopher Lloyd Hayden, Isabella Summers i Tom Monger (wcześniej także Devonte Hynes). Razem zbudowali zespół, który potrafi tworzyć świeżą, różnorodną i nieszablonową muzykę. Każda piosenka to krótka historia pełna metafor i niecodziennych muzycznych zwrotów akcji: od soulowych wstępów po rockowe finały. W 2008 r. wydają EP-kę pt. „A Lot of Love. A Lot of Blood” oraz dwa single - „Kiss with a Fist” i „Dog Days Are Over”. W lipcu 2009 roku na rynku ukazuje się debiutancka płyta pt. „Lungs”, która dociera do 2. miejsca brytyjskiej listy bestsellerów. Płytę promuje singiel „Rabbit Heart (Raise It Up)”. . Dwa lata później ma miejsce premiera drugiego krążka.
Data premiery 28 .10 2011.
Wielokrotnie
słyszałam opinie, że debiutanckie krążki zawsze są tymi najlepszymi. Każdy
kolejny jest tylko gorszy. Mit ten obala najnowszy album grupy Florence + The
Machine.
„Ceremonials”
to płyta z pogranicza popu, rocka oraz soulu. Zawiera 12 bardzo dobrych, ale
mało „radiowych” kompozycji. W krążek należy się dobrze wsłuchać. Tylko wtedy będziemy w stanie go w pełni zrozumieć. Raczej
nie spodoba się on tym, którzy słuchają na co dzień tylko i wyłącznie hitów proponowanych
rozgłośnie radiowe. Jednak słuchacze lubiący także bardziej ambitną muzykę,
nawet bez promowania jej w mediach, będą wiedzieli gdzie szukać. O czym śpiewa
wokalistka? Tematyka tekstów jest różnorodna. Jednak motyw przewodni to cierpienie,
tęsknota i miłość. Język jest bardzo zmetaforyzowany i poetycki. Pomimo tego, wszystko wydaje się być naturalne
i autentyczne. Każdy numer ma swój urok, coś co przyciąga i intryguje. Dlatego
trudno jest wybrać jeden i powiedzieć „To najlepsza piosenka”. Piosenki niosą ze
sobą różne emocje, ale w każdej odnajdziemy przesłanie. Trzeba jednak umieć je
właściwie odczytać. Plusem albumu jest nie tylko ogromna różnorodność, ale
również sama jego oprawa. Muzyka bardzo klimatyczna, instrumenty idealnie
dobrane. Niczego nie jest za dużo ani zbyt mało. Dzięki temu płyty słucha się z
ogromną przyjemnością. Za brzmienie odpowiada człowiek, którzy wyprodukował
jeden
z największych hitów Adele czyli "Rolling In The Deep”. Paul Epworth pracował
z wokalistką, także podczas tworzenia jej debiutanckiego albumu. Florence łączy ze sobą instrumenty z dwóch różnych biegunów. Robi to w sposób wyjątkowy, ponieważ choć dźwięki harfy przeplatają się z perkusją, nadal wszystko pozostaje spójne. Nie znajdziemy tu luk ani niepotrzebnych ozdobników.
z największych hitów Adele czyli "Rolling In The Deep”. Paul Epworth pracował
z wokalistką, także podczas tworzenia jej debiutanckiego albumu. Florence łączy ze sobą instrumenty z dwóch różnych biegunów. Robi to w sposób wyjątkowy, ponieważ choć dźwięki harfy przeplatają się z perkusją, nadal wszystko pozostaje spójne. Nie znajdziemy tu luk ani niepotrzebnych ozdobników.
Wcześniejsza płyta była subtelna. nastrojowa i delikatna. Ta
natomiast jest zdecydowanie bardziej elegancka i podniosła. Trochę mrocznych
klimatów, inspiracje muzyką gospel, obecność pianinia czy kwartetu smyczkowego.
To wszystko powoduje, iż płytę możemy określić jednym słowem - fantastyczna.
Dodatkowym atutem jest mocny charakterystyczny głos Brytyjki, który mnie osobiście
urzeka. Dziewczyna ma niesamowite możliwości
wokalne i ogromną skalę głosu. Jest jak kameleon. Potrafi zaśpiewać
niczym soulowa artystka z wieloletnim doświadczeniem, ale też być piosenkarką disco.
Materiał ten spodoba się nawet najbardziej wymagającym słuchaczom.
Jest tu wszystko, co powien mieć krążek, aby znaleźć się na szczytach światowych
list. Mamy dobre teksty, świetne aranżacje i wpadające w ucho melodie. Wokalne
artystki jest.
Co
o swoim „dziecku” mówi sama zainteresowana?
„Wiedziałam jak wiele ludzi czeka na tę płytę.” „Usiłowałam nagrać
materiał, który sama chciałabym usłyszeć. Dramatyczne, potężne, a jednocześnie
nieco przerażające brzmienie.” „Chciałam, żeby efekt był powalający”.
Krążek jest gratką dla fanów, do których ja
także się zaliczam, chociaz odkryłam zespół stosunkowo niedawno.
Moją
recenzje zakończę cytatem, który znalazłam w jednym z komentarzy na portalu
Last Fm. “Lungs were like spring
morning, fresh and young. Ceremonials are like summer night, magical,
mysterious. (Lungs było jak wiosenny poranek , świeże i młodzieńcze.
Ceremonials jest jak letnia noc, magiczne i tajemnicze”.
Trafiłaś w sedno :) mój ukochany zespół :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam kilka ich piosenek i mi sie podobaly, chociaz to nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na dalsze rozdziały: http://pleindecourage.blogspot.com/
Florence jest świetna;)
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony zespół :) Najbardziej lubię Dog days are over i what the water give me.
OdpowiedzUsuń